Ileż to ranków takich od świtu wśród drzew przeżywam i ciszy niebo w gwiazdeczkach z zenitu ciemność powietrze kołysze Mrok chłodem spływa na ciało lecz wschód już światłem rozbłyska maluje przestrzeń na biało rysuje pola i rżyska Wychodzą z mgiełki kontury półkopków rzędy, szeregi ciemniejsze lasku pagóry szerokie słoneczne kręgi. To znów zbóż łany faluje poranny wiatr jeszcze chłodny nie zżęte łany szturmuje kłos ciężki, duży, dorodny. Lecz popatrz lepiej w ściernisko to idą sarny do lasu odwieczne jest to zjawisko, że z pola zejdą zawczasu.
Ostatnio podbity przez Anonymous, 24 Wrz 2011, 02:58
|